Zanurzenie w Słowo
„Tak Bóg umiłował świat”
Najbardziej dotknęła mnie pewność zbawienia. Taka świadomość, że to już jest, że Królestwo Boże to nie kiedyś tam w niebie, ale ono już teraz jest „do wzięcia”. Dar, całkowicie darmowy. Wyobrażałam sobie Nikodema, jego rozpalone oczy, zachwyconą twarz, to przeczucie, że rozmawia z Mesjaszem i, że ja także mam „wejściówkę” w życie Boga. To było tak doświadczalne – już tu i teraz. Chcę tym żyć i to zatrzymać w sobie. W tych warunkach, w jakich jestem – po prostu mieć taką świadomość i podnosić oczy, nawet w chwili słabości, czy grzechu – pragnę podnosić oczy na Jezusa Ukrzyżowanego i mieć pewność, że to już jest zbawione! On mówił do mnie: Jestem, widzę i zbawiam – we Mnie Twoja śmierć jest pokonana.
Po raz kolejny zapewniłeś mnie o swojej miłości i o tym, że nie muszę na nią zasługiwać, bo zbawiłeś mnie ZA DARMO, a ja nie musiałam i nic nie muszę zrobić. Pragniesz tylko, żebym się w Ciebie wpatrywała, słuchała Twego słowa i wierzyła Tobie. Ty sam zrobiłeś całą resztę. Dlatego konieczne było to wywyższenie na krzyżu. Konieczny jest też mój krzyż, a każde cierpienie ma sens, jeśli ofiaruje się je Tobie. Wiem, że wciąż muszę się tego uczyć, przypominać sobie, wpatrując się w Ciebie. Ale zapewniłeś mnie też, że nie jestem w tym sama, bo ty nieustannie działasz i wspomagasz mnie. Wystarczy tylko Ciebie pragnąć, puścić siebie, swoje oczekiwania i zaufać Tobie, oddać się Tobie.
Dziękuję ci też, że przypomniałeś mi, jak ważne są moje decyzje i na czym polega prawdziwa mądrość
Z tekstu Ewangelii wg św. Jana dotarła do mnie ważna myśl: jestem zbawiona, bo wierzę. Ogromna radość, ale też wezwanie do dobrego, przyzwoitego życia. Zatrzymały mnie słowa: „Kto żyje w prawdzie zbliża się do światłości”. To droga prowadząca do Centrum Miłości, do Niego. Idę powoli i to powolne zbliżanie pozwala mi rozsmakować się w Jej pięknie i wciąż tęsknić. W tym widzę sens mojego życia.
Zanurzenie w Słowo – „Wszyscy Cię szukają”
Przed przyjazdem na Weekendowe Zanurzenie w Słowo Mk 1,29-39, dużo rozmyślałem iprowadziłem we wspólnocie DK rozmowy na temat obraz Boga w moim sercu.Po przyjeździe rozpoczęła się praca z wybranym urywkiem. Zaznaczyłem sobie słowa które mnieporuszyły;zaraz, przynosili, rozmaitymi, pospieszył, towarzyszami, wszyscy cię szukają, pójdźmy gdzieindziej. Z tych zaznaczonych słów dosyć szybko ułożyłem zdanie , które uważałem za słowo dlamnie.„Zaraz też pospiesznie przynosili rozmaitych towarzyszy (by ich uzdrowił wszystkich) ,A Jezus wstał, wyszedł i udał się na miejsce puste, by się modlić.”Zacząłem rozważać temat obrazu Boga w moim sercu w świetle powyższego zdania.I zrozumiałem, że Jezus nie daje się wtłoczyć w ramy moich wyobrażeń o Nim.Że często noszę w swoim sercu fałszywy obraz.W dalszych rozważaniach jednak zacząłem odczuwać pustkę, że to jednak nie jest wszystko, comam przeżyć w Myśliborzu. Zacząłem posiłkować się lekturą „Jak żyć słowem Bożym na codzień?” autorstwa ks. Krzysztofa Wonsa. I z tej pustki oraz lektury zrodziło się we mnie pragnieniesłowa.Na porannym rozmyślaniu usłyszałem coś innego. To, że pustka i tęsknota za Słowem (wcielonym)może zrodzić inne wnioski.Przemówiły do mnie inne słowa:„Przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych a Jezus uzdrowił (tylko) wielu chorych iwyrzucił wiele złych duchów”.Nie wszyscy zostali uzdrowieni i nie wszystkie złe duchy zostały wyrzucone.I gdy rankiem , Jezus opuścił Kafarnaum to Ci wszyscy nie uzdrowieni poczuli pustkę i zaczęlitęsknić za Słowem (wcielonym). Jednak Jezus udał się do sąsiednich miejscowości by i tamnauczać i czynić cuda.Ponieważ podczas wprowadzenia do rozmyślań usłyszałem, że często wybrany fragment Pisma Św.należy rozpatrywać w szerszym kontekście. Zacząłem czytać Mk 2, 1-5. I usłyszałem że, pustka itęsknota w sercach mieszkańców Kafarnaum została zaspokojona, gdyż Jezus powrócił doKafarnaum po pewnym czasie. Ci którzy odczuwali pustkę i tęsknotę za Jezusem zostali napełnieniNim tak, że byli zdolni do takich czynów jakich dokonało tych czterech mężczyzn , którzy spuściliłoże z paralitykiem przez otwór z dachu. Ich wiara doprowadziła do uzdrowienia paralityka.I o taką wiarę, zdolną pokonywać trudności proszę Cie Jezu.A na koniec chcę podzielić się mocnym słowem, które otrzymałem„Dlatego to mówi Pan: „Jeśli się nawrócisz, dozwolę, byś znów stanął przede Mną” Jr 15,19Odbieram to jako wezwanie do ciągłego nawracania.
Zanurzenie w Słowo to zawsze dla mnie czas wyjątkowy. Najpiękniejsze jest to, że za każdymrazem Bóg okazuje mi swoją wielką miłość. Ja, taki mały okruszek w ramionach, w objęciachOgromnej Bożej Miłości.Bardzo poruszyło mnie słowo o tym, jak Jezus uzdrawia przez dotyk. Jaka jest moc JegoMiłosiernej Miłości!Cudnie było przeżyć dzień z Jezusem, w Jego obecności. Pan Bóg jest wspaniałym Ojcem iprowadzi mnie drogą najlepszą dla mnie. Otula swoją opieką i miłością. Bóg jest dobry, wiesz?
Pan przeprowadził mnie od głębokiego smutku i zmęczenia moją sytuacją do uwolnienia (w dużejczęści) od natrętnych obaw i lęków. Przywrócił pokój. Pod koniec adoracji Najśw. Sakramentuusłyszałam, że mam wszystkie troski swoje przerzucić na Niego i od Niego wziąć radość. No ispałam spokojnie bez trosk przez dwie noce. Bóg pozwolił mi zanurzyć się w sobie i odpocząć.
Już kolejny raz na rekolekcjach w Myśliborzu – uwielbiam to miejsce! Tu można być jak napustyni. Tu jest czas dla Boga. To zanurzenie było wyjątkowe. Nie dlatego, że było jakieś „bum” –po prostu Pan Bóg przychodził. Nienachalnie, bez narzucania… Na początku nawet po przeczytaniutego fragmentu nic mi nie pasowało. Pytałam: Jak to może być do mnie? Ale jednak bardzoporuszyły mnie słowa: „Wszyscy Cię szukają”. Zadawałam sobie pytanie: po co ja szukam Jezusa?Czego ja od Niego chcę? I przychodziły odpowiedzi. Wiele dotkniętych przestrzeni. Wiem, że tujest Pan Bóg. Wiele pięknego czasu z Nim. I to nie jest moja zasługa: „Nikt nie może przyjść doMnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec…” Dziękuję.
Czas spędzony tutaj pozwolił mi utwierdzić się, że to właśnie ta droga – Słowo, modlitwa, cisza…I nasłuchiwanie, że Jezus Bóg-Człowiek żyje w Słowie. I jest „na wyciągnięcie ręki”. Mogę Mupowierzyć wszystko, co mnie przekracza, gdy jestem bezsilny. Jezu, ufam Tobie!
Modlitwa Słowem Bożym kształtuje mnie na nowo, oświetla moją duszę… Moje życie, także mojesłabości. Teraz otrzymałam dwa światła. Jedno dotyczyło kwestii wybaczenia sobie, stałegopoczucia winy. Bez tego wybaczenia nie mogę dobrze służyć Bogu i ludziom… Drugie towskazanie mi konkretnego miejsca, w którym znajdę Jezusa. A teraz towarzyszy mi przynaglenie,by nie być tylko słuchaczem, ale wykonawcą Słowa!
Rekolekcje ignacjańskie
Dziękujemy Bogu, za dar rekolekcji ignacjańskich, które zakończyliśmy 4 stycznia 20024 r. Dziękujemy też tym, którzy na koniec złożyli krótkie świadectwo i zgodzili się, byśmy mogły umieścić je w internecie. Wszystko na większą chwałę Boga!
Zanurzenie w Słowo – 10-12 listopada
Pokazał mi Pan, że mam za mało oliwy w lampie i w każdej chwili może onazgasnąć, ale też, że światło rozbłyska w ciemności i że to światło jest we mnie, wkażdym z nas. Noszę w sobie światło Boga w moim sercu i jest zawsze we mnie, mogęiść z Nim wszędzie. Ono się jeszcze tli, więc muszę czuwać i być gotowa na przyjściePana młodego, bo On idzie w moją stronę… Bóg jest tak dobry, że czuwa nade mną wkażdym momencie mojego życia i wlewa powoli swoją miłość, którą mogę dzielić się zinnymi. Zaprasza mnie do intymnej relacji z Nim, bliskości swojej miłości… DuchŚwięty, który jest samą miłością obdarza mnie nie tylko miłością i mądrością. Czasamipokazuje też to, co jest bolesne, abym mogła stanąć przed nim w prawdzie. Wszystko poto, bym mogła być panną mądrą, aby po śmierci kiedy stanę przed Panem młodympowiedział mi: „Pójdź za mną na ucztę weselną”.
W kaplicy patrzyłam na obraz Jezusa Miłosiernego. Zawsze mój wzrok był skierowanyna twarz Jezusa, zwłaszcza oczy, na rękę błogosławiącą i Serce pełne miłości, którawypływa na zewnątrz obfitymi promieniami. Tym razem zwróciłam uwagę na stopyJezusa, wtedy Jezus z obrazu dla mnie ożył. Przypomniały mi się słowa z rozważanejEwangelii: „Pan młody idzie, wyjdźcie Mu na spotkanie”. To było cudowne uczucie –Pan młody idzie do mnie w całym moim życiu, a ja wychodzę Mu na spotkanie,pomimo przeciwności, zranień i słabości. Jezu, mój Kochany, chcę iść na spotkanie zTobą drogą pełną dobrych uczynków, miłości, służenia Tobie w drugim człowieku.Pragnę spotkać Ciebie…
Tutaj uświadomiłem sobie, że abym mógł dać coś dobrego z siebie to najpierw trzeba sięnapełnić. Żeby innych zapalić trzeba samemu płonąć i świecić nie sobą, ale blaskiemBożej Miłości…I jeszcze to, że Pan Młody przyszedł w ciemności…
Przeżyłam już wiele rekolekcji, ale dopiero tu tak naprawdę Jezus dotknął mego serca,mojej duszy. Dopiero tu dotarła do mnie przypowieść o dziesięciu pannach. Tu Jezuspowiedział mi, że tak naprawdę mnie nie zna. Uświadomił mi, że to, co się do tej porydziało w moim życiu, to była zwykła religijność, a nie przyjaźń z Nim. Uświadomił mi,która myślałam o sobie, że jestem blisko Boga, że nie jestem gotowa na przyjście panamłodego. Pokazał mi moją pychę… Wyjeżdżam z tego spotkania jako nowa ja. Nowamama, żona, koleżanka.
Kiedy tutaj przyjechałam to przez pewien czas zastanawiałam się co ja tutaj robię? Cisza– to nie dla mnie. I zrozumiałam, że jestem przede wszystkim po to, aby zacząć czytaćSłowo Boże. Zawsze było to dla mnie trudne i odkładałam to na dalszy plan. Teraz,kiedy okazało się, że będziemy jeden fragment „przerabiać” przez całe rekolekcje topomyślałam – o co chodzi? Jeden fragment – tyle czasu! I wtedy docierało powoli domnie jakie ten fragment ma wielkie znaczenie, jaki sens ma te kilka zdań. Odkryłam, żeta historia dziesięciu panien jest niesamowita i że można mówić o niej godzinami.Zatopiłam się w to Słowo. Na początku odbierałam je powierzchownie. Potemwchodziłam w każde Słowo i odkrywałam jakie ma znaczenie. Zobaczyłam siebie jakojedną z dziesięciu panien. Pytałam Pana na modlitwie którą z nich jestem? Ja widziałamsiebie jako tą głupią. Ale Pan nie dał mi odpowiedzi. Nie powiedział: „Tak, jesteśgłupia”. Zrozumiałam, że mnie nie ocenił. Poczułam, że On chce abym stała się tąmądrą i abym napełniła swoją lampę oliwą, aby mój głos zapłonął i abym mogła nieśćgo innym. Zrozumiałam, że mój ogień, jego siła zależy od ilości oliwy. Nie można jejnikomu dać ani pożyczyć, ale można oświecić im drogę i wzbudzić pragnienie życia wświetle…