• main_slider

Zanurzenie w Słowo

Przyjechałam do Myśliborza w to miejsce skupienia, aby szukać relacji z Jezusem i w poszukiwaniu prawdy o sobie samej. I to tu ją znalazłam podczas czytania Bożego Słowa i odnajduję potrzebę dalszego Jego  zgłębiania. To tu Pan utwierdził mnie przez Swoje Słowo: „A Błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” – do całkowitego Mu zaufania w tym trudnym dla mnie okresie, jaki przeżywam, i w którym właśnie pojawiły się różne wątpliwości. Choroba, która trwa od roku czasu i bardzo zburzyła moje dotychczasowe życie, ale jednocześnie Pan przez  nadaje przez to większy sens mojemu życiu i prowadzi do ludzi i miejsc, gdzie nigdy wcześniej nie potrafiłam się udać. Wydobywa mnie z ciemności mojego dotychczasowego życia i prowadzi do Światłości, którą Jest ON sam. Dziękuję Bogu za ten czas  zanurzenia, który to natchnął mnie do dalszego zgłębiania Słowa Bożego i adoracji Jezusa.

Elwira

Zanurzenia Słowie, jaki odbyłam był dla mnie dobrym czasem rekolekcji, wyciszenia moich emocji i uczuć. Już przed wyjazdem targała mną niepewność, po co jadę, choć wcześniej byłam pewna, po co. Okazał się to piękny czas dla mnie. W tym właśnie czasie, okolicznościach i miejscu. Rekolekcje zorganizowane w moim tempie, dla mnie. Poprowadzone profesjonalnie, ze spokojem. Dzięki temu mogłam przyjrzeć się Jezusowi, posłuchać Słowa, które do  mnie kieruje. Zanurzenie w Słowie pomogło mi otworzyć nowe horyzonty w moim postrzeganiu wiary. Do tej pory czytałam Ewangelię nie zatrzymując się w miejscach, która są jakoś ważne, dla mnie, bo mnie poruszają, dotykają. Samo czytanie nie powie mi tylu istotnych rzeczy. Natomiast czytanie z rozwagą i spokojem z Duchem Świętym otwiera oczy na nową wrażliwość i to, co faktycznie Pan Jezus chce mi poprzez Swoje Słowo pokazać, o czym pouczyć. Jednym słowem dziękuję za czas przeżytego skupienia.

Marzena

Czas Zanurzenia w Słowo był dla mnie czasem niezwykłym, bardzo potrzebnym do dalszego wzrostu duchowego. Przyjechałam do Myśliborza z pewnego rodzaju pustką w sercu, wyczerpaniem materiału. Potrzebowałam dalszych wskazówek, wsparcia na drodze, resetu, który umożliwi mi ponowne ustawienie wewnętrznego kompasu. Czas, który spędziłam tutaj w ciszy, ukazał mi jak wiele hałasu znajdowało się w mojej duszy. Panujący w moim sercu rozgardiasz nie pozwalał mi na skupienie się na Bożym Słowie. Czas spędzony z Bogiem sam na sam, w ciszy, w staraniu, by skupić się tylko na Nim, wskazał mi, że nie muszę zagadywać wciąż każdą najmniejszą rozterką Jezusa, On to wszystko wie i jest przy mnie. Ważne jest, że dałam przestrzeń zarówno Jezusowi, jak i sobie, abyśmy mogli odnaleźć się w ciszy, żebym mogła usłyszeć Jego Słowo i ukoiła swoje niespokojne serce Jego głosem.Takie skupienie  w niewielkiej grupie, w poczuciu zaufania i troski ze strony siostry prowadzącej dały mi wolność i spokój w odkrywaniu i rozumieniu Bożego Słowa. Piękny czas i nauka na życie codzienne. Każdego dnia mogę sięgnąć do Słowa i odnaleźć w Nim Bożą łaskę.

Paulina

„Ale co wyszliście zobaczyć?” To pytanie było najgłośniejsze. Zobaczyłam moje zranienia, które b. głęboko schowałam. Pan Jezus zabrał je wszystkie. Mam świadomość, że nic nie musze, ale chcę. Chcę przebywać w ciszy jak najczęściej. Dostałam pokój od Pana. Chwała Panu!

kobieta lat 53

Podczas zanurzenia w Słowo, Pan dał mi wyraźnie odczuć swoją obecność, ponieważ w ostatnim czasie dużo zastanawiałam się czy On jeszcze ze mną jest. Czułam się jak Jan Chrzciciel, który pojawił się w więzieniu. Przychodziło zwątpienie: Panie, czy to Ty, czy Ty w ogóle jeszcze do mnie mówisz, czy zostałam już zupełnie sama? W pracy zostałam odseparowana od koleżanek, które uważają mnie za kogoś, kto do nich nie pasuje, ponieważ jestem osobą wierzącą. Przed Najświętszym Sakramentem kiedy zapytałam Jezusa – jak się czujesz Panie, On dał mi odczucie siebie, o tak się czuję i dał mi siebie. Ten ogrom ciepła i miłości, tego nie da się opisać. To była pewna cząstka, ale dla mnie bardzo dużo. Jezus jest, jest obecny i ciągle mówi  –  Ja  jestem, przypomina się, czeka na mnie, bo tylko On potrafi tak czekać z utęsknieniem. Nie trzeba być wielkim prorokiem, aby usłyszeć głos Boga, bo Bóg przychodzi w każdym momencie mojego życia, tylko ja czasami nie mam dla Niego czasu. On czeka, nigdy mnie nie zawiedzie, zawsze będzie w pracy, w domu, gdziekolwiek będę, bo to Bóg Miłosierny. Dla mnie te rekolekcje są takim błogosławieństwem i mam nadzieję, że wydadzą owoc w swoim czasie.

Jolanta 49 lat

To już moje drugie „Lectio Divina”, a mimo to scenariusz był podobny: najpierw silny opór, który nie pozwolił zobaczyć więcej, który blokował zrozumienie i zamykał na cokolwiek. Silne emocje miotały mną na prawo i lewo, tym razem jednak przeplatane były drzemkami, które po raz pierwszy doświadczyłam  także podczas adoracji. Kiedy ja walczyłam ze swoimi emocjami, złością na siebie, innych, a nawet Boga – Pan Jezus sobie działał – wiedział, że jestem taka zmęczona i dał mi odpocząć, a potem … pokazał mi „moje więzienie”, w którym od wielu lat siedzę zamknięta, pokazał mi lęk który mnie paraliżuje i nie pozwala na bycie wolnym. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną – choć przecież On może wszystko, ale teraz przynajmniej wiem od czego uciekałam i o co mam Go prosić, bo przecież „Błogosławiony ten, kto we Mnie nie zwątpi”. Jezu, ufam Tobie!

Jana 45 lat

Weekendowe „Zanurzenie w Słowo”, okazało się zanurzeniem w obecny czas w moim życiu. Miałam wiele pytań, chaosu, obciążeń fizycznych i psychicznych – przynajmniej tak mi się wydawało. Oczekiwałam sama nie wiem na co, czułam się w ciągłym biegu do jakiegoś finału. Pan Bóg pokazał mi, że to co mi  daje i przynosi dobre owoce jest od Niego, że w każdym zadaniu trwa ze mną, aby mnie uświęcać, że z Nim dam radę i nie mam wybiegać w przyszłość wypatrując jej i zamartwiając się co będzie dalej. Bóg pokazał mi, że jest, że mnie ciągle uzdrawia, że dzięki Niemu widzę, słyszę, chodzę, że zmartwychwstałam z Nim. Pokazał mi kim jestem, a ja się na to zgadzam, chcę być Jego prorokiem, posłańcem do zadań specjalnych, który przygotuje Mu drogę.  W Nim był mój początek i pragnę, aby w Nim był mój koniec! Jezu, ufam Tobie!

Justyna 41 lat

Jestem tu kolejny raz z niewielką przerwą. Usłyszane Słowo trochę mi rozjaśniło pewne sprawy, ale myślę, że to nie jest koniec magii tego Słowa. Myślę, że ono pracuje i w życiu codziennym otrzymam odpowiedź do końca. Ogólnie co do pobytu to jestem bardzo zadowolona, ale nie wszystko jeszcze umiem, wręcz myślę, że mało potrafię w kwestii Słowa i modlitwy. Trochę jak tępota Boża. Więc mam trochę do nadrobienia i nauczenia.  Jednak odkryłam, że fajne są sposoby poznania religii i biblii przez serial, który nam tu przedstawiono oraz na przykład inną formę przekazu – rozmowy i opowieści np. S. Teresy, którą mogłabym słuchać, myślę całą noc i to nie jedną. S. Teresa mówiła, że biskup na spotkaniu z młodzieżą był zdziwiony, że oni nie mają pytań do Boga. A może uczyć ich religii przez wyżej opisane formy, które są, myślę atrakcyjne.

Kobieta lat 47

Na tych rekolekcjach Bóg powiedział mi, że czyni cuda zarówno teraz jak i czynił je 2000 lat temu. Teraz też … ludzi sprawia, że niewidomi odzyskują wzrok, głusi słuch, a kalecy zaczynają chodzić,  ba  nawet zmarli zmartwychwstają. On zmienia ludzi, daje im wolność. Te cuda nie są „fizyczne” same w sobie. On daje prawdę i wolność, ktoś kto był ślepy i głuchy itp. nagle zaczyna widzieć i słyszeć, zaczyna chodzić. Widzi ludzi wokół, słyszy ludzi, zaczyna kochać, uwalnia się od swoich grzechów, kłamstw i nienawiści. Ale trzeba Mu zaufać, uwierzyć i przyjąć. Dam sobie szansę poprzez pozwolenie mu działania. Mam MU zaufać w 100% „JEZU, UFAM TOBIE!”  Pozwolić Mu działać, poddać się Jego woli. Mimo moich osobistych wątpliwości. Bo On zmienia świat! Na lepszy, piękniejszy, pełen dobroci. Te cuda dzieją się też dzisiaj. Mi też dał wzrok, nowy wzrok i nowe serce. Nie zawsze jest kolorowo i dobrze, ale wiem gdzie szukać pociechy i nowych cudów.  I że zwątpiłam, wątpię i upadam to jest normalne. Św. Jan Chrzciciel, on tak wielki też szukał potwierdzenia u Pana, czy na pewno „On to On”. Jechałam tu, aby umocnić swoją wiarę, ożywić, bo wpadłam w rutynę, może „nudę” i otrzymałam to po co przyjechałam. On zawsze wie!  Chwała Panu!

Kobieta lat 48

Kobiece Zanurzenie w Słowo

Bardzo często myślałam, że to ja jestem przez innych kamienowana, krzywdzona, nierozumiana, wykorzystywana w pracy czy wsppólnocie – po prostu odnalazłam się w tej kobiecie, której nie chciano udzielić głosu tylko od razu osąd i pieczątka: „winna”. Odnalazłam sie w tej kobiecie, którą chciano się posłużyć by dopiąć swego. Ale tutaj na tym zanurzeniu zobaczyłam, że też i ja potrafiłam kamienować innych słowem i wywlekać ich na środek, zwłaszxcza osoby, które według mnie niesłusznie mnie pomówiły czy oczerniły czy skrzywdziły. Odnalazłam się i w krzywdzonej kobiecie i w oskarżających faryzeuszach. Ale przede wszystkim odkryłam i Bóg mi przypomniał o wielkiej miłości do mnie, że choćby mnie inni potępili – to On nie. Na Niego mogę zawsze liczyć i tylko On może być moim Obrońcą, bo tylko On zna mnie od początku i może wybawić przed innymi. Chwała Panu!

uzdrowiona

Rekolekcje ignacjańskie – Fundament

Mam 44 lata, jestem mężem, mam trójkę dzieci. Z wykształcenia jestem informatykiem.
Od dłuższego już czasu szukałem rekolekcji, które pomogłyby mi zatrzymać się w codziennym zabieganiu i uporządkować życie duchowe.
„Fundament” pozwolił mi doświadczyć spotkania z miłosiernym Bogiem, odnowić pragnienie modlitwy i budowania relacji z Nim. Poczułem, że nie muszę zasługiwać na Jego Miłość.
Na wiele pytań, które nosiłem w sobie przez wiele lat, usłyszałem zaskakujące odpowiedzi. Na niektóre odpowiedzi jeszcze czekam.
Bartek

Moje doświadczenie z rekolekcji ignacjańskich nie ma sobie równych z żadnymi rekolekcjami, na których byłam wcześniej. To był konkretny sposób spotkania Jezusa w Piśmie św. i Najśw. Sakramencie. Umocnił on moje przekonania, moje powołanie i zachęcił na mojej drodze wiary. Polecam te rekolekcje każdemu, kto chce lepiej zrozumieć rytm swojego życia z Jezusem.

Siostra zakonna, lat 31
Modlitwa wierności
Na skrzyżowaniu życia
Światłom się przyglądam…
Nie daj Panie zapomnieć,
jak ucieszyć się można
z Calineczki – zabawki,
czy zwykłego widelca,
co po latach wyjmujesz
z dzieciństwa kuferka.
Dajesz serce tak wolne,
jak Janowi w Jordanie
i tłumaczysz Słowo
w frędzlach zapisane.
Moje dłonie zanurzasz
w bryle gliny czarnej,
bym poczuła przez chwilę,
to co czuje Garncarz.
Ujrzeć oczy Jezusa,
gdy się do mnie zwraca…
Uczyć się równowagi
od świętego Ignaca…
Zatrzymujesz obłok
– w końcu wiem dlaczego
i rozumiem młodzieńca
bardzo bogatego.
W ten sposób uwielbiam,
przepraszam, dziękuję.
Wybacz Wielki Boże,
że tak to ujmuję.
Ania